Padło na Orlen Warsaw Maraton - relacja Anety
Klamka zapadła, ktoś musi reprezentować Harpagan Sosnowiec :)

To rozpoczęłam przygotowania treningi plus wizyty u Justyny, fizjoterapeutki zaprzyjaźnionej z Harpaganami.
Nadszedł ten dzień, wyjazd po pakiet startowy do stolicy, gdzie mieszka cząstka mnie samej - mój syn z żoną i wkrótce pojawi się mój największy skarb WNUCZKA ♥️♥️♥️
To dla niej biegłam, żeby była silna i zdrowa.
22 kwietnia, kiedy stałam w swojej strefie czasowej wiedziałam, że muszę pobiec z głową, bo gorąco, bo boli dwugłowy, uda itd.
Kiedy wszyscy zawodnicy zaczęli śpiewać Hymn Narodowy i ciary przeszły mi po plecach, wiedziałam nie odpuszczę !!! Jak pewnie pamiętacie - Warszawa nie była dla mnie łaskawa w 2016 roku, upadek 500 m przed metą, ale teraz będzie inaczej i było <3
Pierwsze 5 km w tłumie biegaczy, potem podbieg po kostce na Stare Miasto i już było luźniej, w towarzystwie Patrycji i Łukasza znajomych z grupy Pawła Oboza, świetnego trenera udało nam się pokonać jeszcze wspólnie 10 km, potem już każdy liczył na siebie i wsłuchał się w swój organizm.
Stosowałam się do zaleceń trenera, których udzielał mi podczas wspólnych treningów, ale czemu ciągle wydawało mi się, że robię coś źle ??? bo nie mogłam przyspieszyć ???
Wtedy wybrałam sobie dziewczynę z Grecji za mojego zająca i tak było do 30 km, potem ona zwolniła, a ja kiedy zobaczyłam na zegarze 2:54 na 30 km już wiedziałam, że jest dobrze. Trochę radości, uśmiech na twarzy i do przodu, nie ominęłam żadnego punktu z wodą, jeden kubek na głowę, drugi do picia i tak na całej trasie ... było ok do 39 km ... nagle poczułam ból w stopie lewej i oddech mi przyspieszył i co ... oczywiście kolka :(
No cóż, jak na Harpagankę przystało, dłoń pod żebra i biegnę dalej, widzę most Świętokrzyski i podbieg, wielu biegaczy idzie, ja biegnę i co ??!!?? Słyszę moja Anitkę i mojego męża jak krzyczy: "biegnij kochanie idziesz na rekord" !!!
Boli bardzo ... ale słyszę i widzę, jak po chodniku wzdłuż trasy, biegnie i krzyczy mój syn Dawid: "Mamo - Dasz Radę!!! Biegnij :)"
Ok dam z siebie wszystko.
Pojawia się napis - 1 km do mety - i co zakręt i podbieg na błonie pod Stadionem Narodowym, moc w nogach już kiepska, zaczynam mocniej pracować rękami i widzę długą prostą i tłum kibiców ... i w końcu widzę i ją - META
Medal na szyi już mam, teraz tylko odszukam moich bliskich i będę świętować.
Warto mieć pasję, wtedy twoja metryka i twoje problemy zostają gdzieś w tyle !!!
Do zobaczenia na ścieżkach biegowych


Powiązane informacje
































DZIĘKUJEMY, ŻE CO ROKU JESTEŚCIE Z NAMI I TO DZIĘKI WAM... [więcej]



















Zimowa edycja Janosika na dystansie 45 km tak nas urzekła,... [więcej]









Wspaniała trasa z widokiem na Beskid Śląsk,... [więcej]


















Kto kocha ekstremalne wyczyny ??? Kto... [więcej]











Może jeszcze chwilę uda się pospać, te pół... [więcej]








