Jaga Kora czyli sprawdzian możliwości „Mam czas na bieganie„

Pasja do wędrówek górskich narodziła się dzięki mojej przyjaciółce Ani, która namówiła mnie i cała moja rodzinkę do wspólnych wyjazdów. I tak jak miłość do gór była natychmiastowa, to miłość do biegania rodziła się powoli. Bieganie stawiało mi kłody pod nogi. A to anemia, a to strata pracy, a to brak motywacji, a czasami zwykłe lenistwo dawało poczucie, że to nie moja bajka. Ta bajka jednak zaczynała nabierać nowych barw gdy zrozumiałam, że warto słuchać innych mądrzejszych ludzi od siebie i uczyć się nowych dróg i nowych sposobów lepszego i świadomego biegania. Tych ludzi było mnóstwo i bardzo im wszystkim dziękuję, że pojawili się w moim życiu - a najważniejsze było to, że to nie byli tylko biegacze. Dużo czytałam, dobrze jadłam i zaczęłam ciężko trenować, aby spełnić swoje marzenie.
Gdy ukończyłam pierwszy dłuższy dystans 65 km w Krynicy pomyślałam sobie „TAAAK TO JEST TO!” I zaczęłam marzyć o nowych fajnych biegach. Zrozumiałam, że to nie dystans mnie ciągnie, ale siła jaką czuje w górach. Ta moc pozwoliła mi na pokonanie różnych biegów czy w lato czy w zimę i mimo zmiennych warunków dalej ją czułam.
Listopad 2018 zmienił mnie całkowicie. Z silnej mocnej biegaczki zamieniłam się w chorą słabą kobietę cierpiącą na zapalenie płuc. Ta choroba uświadomiła mi jak wszystko można łatwo stracić, jak nagle zamieniasz się w bezbronną istotę skazaną na ciągły rwący kaszel i wieczne leżenie w łóżku z gorączką, która osłabia całe twoje ciało.
„Proszę uważać i zacząć biegać bardzo ostrożnie„ - zaleca lekarz. Ale jak to !! Co oznacza ostrożnie? Powoli? Uważać na pogodę? Jak to zrobić? Wiem już od dawna, że Jaga-Kora czeka na mnie. Dystans 70 km wybieram świadomie, lubię dawkować sobie te kilometry. Jeszcze nie 100, ale wiem, że już niedługo.
Jaga moja Baba Jaga taka kobieca jak Ultra. Lubię tą nazwę. W myślach już pędzę, gnam przez łąki, leśne ścieżki. Już śni mi się po nocach. I ten dreszcz na plecach przy karku, takie lekkie smyranie jak dotyk delikatnych palców. Biegam, naprawdę się staram. Uważam. Jem. Powoli. Nie udaje. Jestem sobą. Mało gór. Wybiegania w lesie. Pot na twarzy. Ćwiczę. Fizjo. Boli. Praca. Szybkie tempo. Niskie tętno. Sukces. Porażka. Podbiegi. Obawa. Radość. Smutek. Lęk...
Jadę na Jage. Przy mnie mój kochany. Widzę, że się martwi, chce biec ze mną. Nie martw się - dam radę. Patrzę na niego i wiem, że On wie. Rano pobudka staram się nie zapomnieć o wszystkich tych drobnych rzeczach do zabrania w trasę. Gotowa. Czuje strach, taki zwykły przed nieznanym, ale taki co daje kopa. Taki co popycha Cię w kierunku sprawdzania i smakowania nowych rzeczy.
Ruszam z kumpelą z gór, która czuje to co ja. Jara się tym ULTRA jak ja. Jest bosko. Lekki chłód smaga łydki, a pierwsze błoto trafia do buta. Czuje jak zimny strumień zalewa mi stopę. Zaczyna się ciężko pod górę, oddycham coraz głębiej, a serce wyrywa się z klatki. Zaczynam czuć mięśnie, nagrzewają się są coraz mocniejsze. Postanawiam dobrze się rozpędzić, w sensie rozgrzać dobrze całe ciało i dopiero przyspieszyć na zbiegach. Udaje się, chociaż błoto, mnóstwo błota trochę stopuje moje zapędy. Na pierwszym zbiegu rozpędzam się na maksa i już wiem, że będzie dobrze. Kolano wytrzyma.
Godziny szybko mijają jak mijam się na trasie z Moniką. Limit mnie goni niemiłosiernie i tylko to mam w głowie. Szybko, szybko, bo nie zdążysz.
Udaje się. Mam zapas 40 min. Będzie okej. Tylko trzymaj tempo. 35 km jakoś się wlecze. Las ciągnie się długą krętą zieloną nitką. Doganiają Nas z 40 stki. Zasuwa czołówka. Motywują. Kris przebija piątkę i daje słowne wsparcie.
Biegnę. No dobra biegnę i idę. Zbiegam. 42 km. Jej kiedy to minęło? Czuje się lepiej niż na 28 kilometrze. O co chodzi? Zaczynam walczyć, bo wiem, że teraz już będzie coraz lepiej. Biegnę do Ira. Jestem na 50 km.
Spotykam Pawła - jest mocny biegnie. Ja dreptam bardziej od słupa do drzewa, zaczyna się kawałek asfaltu i tracę motywację. Nagrzany beton ciągnie się serpentynami i widzę wszystkich biegaczy rozciągniętych na całej linii. Spotykam ziomala biegacza rozmawiamy, opowiadamy sobie swoje historie. Jest fajnie. Potrzebuje tego, momentu odskoczni, zajęcia dla głowy. Nie lubię się ścigać, lubię przygodę.
Za zakrętem widzę mały podbieg i zbieg po trawie. Spokojnie dochodzę do siebie i doganiam Pawła. Puszcza mnie przodem i wtedy czuje jakiś taki moment gdzie w nogach pojawiają się dreszcze. Dreszcze mocy. Na zbiegu już słyszę i czuje ktoś krzyczy „Iska" to Oni Iro i Aga drą się wniebogłosy. Zbiegam jak nakręcona i ten banan na twarzy nie schodzi mi z ust. Potrzebuje tego uścisku, tego pocałunku, tych oczu wpatrzonych we mnie. Ta chwila dodaje mi takiej mocy, że na najbliższym odcinku w dół już mnie nie ma. Jestem już w myślach na mecie i ta jedna chwila pozwala na pokonanie wszystkich słabości. Słyszę tylko za sobą „Do zobaczenia na mecie”. Punkt 55 szybka zupa, parę ziemniaków i naparzam pod górę i cienką ścieżką wśród drzew w dół. Jest bajecznie, słońce ogrzewa moje plecy. Już późno. Lecę jak nakręcona. Błoto, błoto, błoto mnóstwo błota.
Ślizgam się jak na maśle. 65 km szybka cola, woda i lecę. Już tak niedaleko. Jakiś ultras krzyczy „ jeszcze 5 km damy radę „...i biegnę za nim tym krzykaczem, który gubi się gdzieś na 67, ale później mnie dogania.
Końcówka już całkiem spokojna w dół po asfalcie. Przechodnie, których mijam biją mi brawa. Dzieci krzyczą. Słychać tylko tupot stóp. Te zabłocone stopy wystukują rytm, serce się rwie do przodu, a z łydek spada skruszony pył. Wbiegam za budynek. Nagła cisza mnie onieśmiela, ale za zakrętem już słyszę gwar i słyszę znajome głosy. Głosy ludzi, których znam. Krzyczą, robią hałas. Dla mnie. Jestem szczęśliwa i wdzięczna za to co mam. Mam wszystko.
Wpadam na metę i w ramiona ukochanej osoby. Czuję spokój i dumę. Dumę z samej siebie. Dałam radę. Pokonałam słabości i zrozumiałam, że to jest to co kocham. Kocham Ultra.
Powiązane informacje































DZIĘKUJEMY, ŻE CO ROKU JESTEŚCIE Z NAMI I TO DZIĘKI WAM... [więcej]



















Zimowa edycja Janosika na dystansie 45 km tak nas urzekła,... [więcej]









Wspaniała trasa z widokiem na Beskid Śląsk,... [więcej]



















Kto kocha ekstremalne wyczyny ??? Kto... [więcej]











Może jeszcze chwilę uda się pospać, te pół... [więcej]








