Olga + 2 x Ania = Supermaraton Gór Stołowych

Tyle, że ja w planowaniu jestem beznadziejna ;)
Okazało się że w piątek nie jedziemy razem, bo mam ślub o którym mój "szef szefów" zapomniał mi powiedzieć, że mamy go razem. Jako że w tym zespole jesteśmy jedynymi i najważniejszymi filarami upiekło się draniowi i go nie udusiłam.
Myśle sobie spokojnie, wrócę ze ślubu i z samego rana dołączę do dziewczyn. Ania K zrobiła mi rezerwacje w flixbusie, zapłaciła za bilet więc czułam że to się uda. Z nieukrywaną przyjemnością łapania radosnych chwil na weselu wróciłam do domu żeby zrobić 4 godzinną drzemkę.
No cóż jak się domyślacie, spało się cudownie, na dworzec wpadłam na 5 min przed odjazdem i zanim się zorientowałam w swoich gorączkowych poszukiwaniach który to mój autobusc on ochoczo sobie właśnie odjechał, tak beze mnie... Myśl, że mi sie uda spotkać z dziewczynami, że nie pobiegnę pobudziła mnie mocniej niż kawa.
Pyk i zaczęła sie gonitwa busa na następny przystanek. Gliwice Ufff wsiadam jadę. Już wiem, że teraz będzie zgodnie z planem. Taaaaa z planem który ulega zmianie, bo się okazuje że Ania P biegnie w sobotę a ja w niedziele.
Ale to nic Ania K postanowiła że zrobi sobie treningowo tą trasę ze mną w niedziele a w sobotę potowarzyszy Ani przez końcowy etap jej 54km.
Wysiadłam w Dusznikach-Zdroju gdzie czekała na mnie Ania K juz gotowa do biegu żeby poleciec te 14 km treningu w towarzystwie Anny P.
Leciałyśmy na punkt żywieniowy żeby złapać Anie w biegu, co nie było zbyt łatwe w sukience w której przyjechałam, z torebusią na pańcie
Ale udało się nam złapać naszego dzika. Jej radość była warta tych pokonanych schodów na górę po niedospanej nocy. Szybkie ogarnięcie na punkcie Ania wsuwa arbuza pomarańcze my uzupełniamy jej płyny w plecaku i chce lecieć. Nawet z tej euforii Ania nie zauważyła że ma towarzyszkę do pokanania ostatnich kilometrów.
No i poleciały.
Ja znów wspinam się by zdobyć na szczyt Szczelińca na którym jest meta biegu. Lokuje swoje zmęczone ciało w leżaku od Petz'a i czekam na wieści.
Na pewno nie na takie jakie przyszły "Ania skręciła kostkę" myśle sobie cholera! Niech to! dzwonię obadać sytuacje i słyszę to: "ona biegnie dalej, mało tego, ona zapierdziela".
No cóż, tego można było się spodziewać. Nie znam drugiej takiej osoby, o takim silnym charakterze, który zawsze wykonuje swoje zadania od początku do końca. Nie znam drugiej takiej walecznej babki ❤
Nawet nie wiem kiedy ten czas oczekiwania na mecie minął. Nuda zagłuszona okrzykami kibiców, wiwatami dzieciaków wypatrujących swoich rodziców, nawet załapałam się na oświadczyny na mecie. Tyle tam emocji że nie sposób nie dać ponieść sie tej atmosferze.
Nagle wpada na ostatnią prostą nasza Waleczna Harpaganka, ona faktycznie nie biegnie ona zapierdziela jak stuś pędziwiatr i ściga sie na ostatnich metrach z jakimś chłopakiem.
Jak zobaczyłam ten jej upór i tą wole walki, poryczałam się... przysięgam, przeciek w oczach murowany. Zabieramy naszą dzisiejszą bohaterkę do pensjonatu. Emocje opadły to i znieczulenie zeszło, noga nabiera barw i rozmiarów więc postanawiamy że zabieramy Anie na SOR.
Plany o grilu odkładamy na inny termin. Na SORZe mamy wrażenie że trafiliśmy do "swoich". Z dzisiejszego biegu z Karłowa jest chyba ze 7 osób, głowa kostka kolano do wyboru. Odziwo nastrój panuje całkiem wesoły. Kilka godzin spędzone na krześle przed drzwiami do gabinetu wcale mi nie pomaga odpocząć ale i tak nie chciałabym być gdzie indziej aktualnie.
Humory nam dopisują, trwa pełna integracja z resztą kontuzjowanych biegaczy. Obyło się bez gipsu ale nie obejdzie się bez biegania na jakiś czas.
Wracamy ja zasypiam w momencie jakby mi ktoś baterie wyciągnął. Ze względu na zaistniałą sytuacje stawu skokowego plan po raz kolejny ulega zmianie. Anie zostają razem ja biegnę sama.
Właściwie to nie sama bo z innymi zawodnikami a nie chcemy żeby nasza bohaterka wczorajszego biegu cierpiała w bólu i w dodatku samotnie.
Jak zawsze dostaje instrukcje co wypić co zjeść co ubrać, jestem zaopiekowana jak mała dziewczynka i wcale mi to nie przeszkadza, korzystam z tych rad i doświadczenia.
Ostatnie szlify na sznurówce, odliczanie i start. Strategia jest tylko jedna, przeżyć i się nie połamać.
Upał daje się we znaki, trasa kamienista , z wystającymi korzeniami, wyrastającymi głazami i dwoma dość mocnymi wzniesieniami.
Pierwsze podejście w tym upale masakruje mnie. Mam wrażenie że mimo że przebieram nogami nie poruszam sie wcale w górę, ale to nic, słucham mp3 i rozkoszuje się widokami lasu, przebijającego się przez drzewa światła i gór które od czasu do czai wyłaniają sie na horyzoncie.
Bardzo dużo pije, bardzo mało jem. No nie da się, staje mi wszystko w gardle. Jedynie arbuz i pomarańcze na punkcie jest zbawieniem. Oczywiście jak przystało na mnie zatrzymuje sie na trasie kilka razy bo nie potrafię sobie nigdy odmówić zrobienia kilku zdjęć tego co mnie otacza.
W całym tym bieganiu zawsze chodzi mi o wszystkie kilometry które przemierzę nie tylko o metę. Dlatego nie gonię, No dobra dlatego też że szybciej nie potrafię ale to jest sprawa drugorzędna.
Wybiegam zza zakrętu wiem że przede mną tylko kilkadziesiąt metrów i ostatnie podejście, schody płaczu których jest ponad 700.
Słyszę okrzyki, widzę dwie uśmiechnięte, czekające z otwartymi ramionami moje dziewczyny. Powiem Wam że to co sie czuje wtedy podobne jest do zakochania, ja mam motyle w brzuchu, jak widzę ten entuzjazm na ich twarzach. Ania K leci ze mną te ostatnie metry żeby po raz kolejny wspiąć tego weekendu wspiąć się na górę.
Wiecie skąd ta jej wycieczka? Niesie mi torbę z ciuchami do przebrania i kosmetyczkę żebym mogła sie wykopać przed podróżą do domu. Doceniam to bardzo, może nawet bardziej niż okazuje. Wpadam na metę, jestem taka szczęśliwa i zadowolona że udało mi się pokonać te 21 km. Ogarnie mnie również radość z powodu myśli jakie mi przychodzą do głowy I cieszę sie ze kiedyś dałam sie w końcu namówić na to bieganie - dziekuję.
Pomimo tego że plan był zupełnie inny to okazuje się że dopasowanie go do bieżącej sytuacji nie popsuło nam radości z wspólnie spędzonego czasu.
Dziekuje dziewczyny. Ania szybkiego powrotu do formy życzę
Galeria: Supermaraton Gór Stołowych 2019
Powiązane informacje































DZIĘKUJEMY, ŻE CO ROKU JESTEŚCIE Z NAMI I TO DZIĘKI WAM... [więcej]



















Zimowa edycja Janosika na dystansie 45 km tak nas urzekła,... [więcej]









Wspaniała trasa z widokiem na Beskid Śląsk,... [więcej]



















Kto kocha ekstremalne wyczyny ??? Kto... [więcej]











Może jeszcze chwilę uda się pospać, te pół... [więcej]








